2 listopada 2011

Pustków Żurawski - pałac


Jest taka wieś niedaleko Kobierzyc, na południe od Wrocławia, o smutnej nazwie Pustków Żurawski. Słowo "pustków" bliskie jest pustkowiu, pustce, pustelni. Pasują do niego określenia: opuszczony, opustoszały, wyludniony. I coś w tym jest. W wiosce jeszcze do niedawna kwitł przemysł: istniała tu od ok. stu pięćdziesięciu lat cukrownia - największy zakład przemysłowy w gminie. Teraz pozostał po niej ogromny, pusty plac, ceglany budynek przy drodze z widniejącą na nim datą założenia przetwórni i dwa kominy bez fundamentów. Teren wokół zakładu zdziczał, zarósł chaszczami, śmieciami. Jedyną pozostałością po czasach prosperity jest pałac. Przedsiębiorca Carl Christian Naehrich, założyciel i właściciel cukrowni, wybudował go po sąsiedzku, niemal tuż za bramą swego przedsiębiorstwa. Było to pod koniec lat 60. XIX w. Kolejne pokolenia rodziny Naehrichów dziedziczyły pałac i zarządzały cukrownią aż do okresu powojennych przesiedleń na ziemiach śląskich. Po wojnie cukrownia dalej działała, a rodzinna posiadłość jej założyciela stała się siedzibą zarządu przetwórni. Dyrekcja miała swoje gabinety na pierwszym piętrze. Na parterze, w jednym z bocznych skrzydeł mieściła się sala zwana kominkową. To największe, najbardziej reprezentacyjne, a zarazem chyba najlepiej zachowane pomieszczenie. Nic dziwnego, że to właśnie tutaj odbywały się huczne zabawy organizowane dla miejscowej ludności. Mieszkańcy wioski wspominają je z westchnieniem i uśmiechem. Kilka lat temu ucichły odgłosy urządzeń cukrowniczych, z pałacowych pomieszczeń wyniesiono biurowe meble; na drzwiach pozostały tabliczki z napisami: "Sekretariat", "Główny księgowy", gdzieniegdzie poniewierają się biało-czerwone "orzełki". Po cukrowni wprowadziło się tu przedszkole. Parter budynku zamieszkały misie, baloniki i plastikowe zabawki. Ale już niedługo i one opuszczą pałacowe mury. Obiekt został wystawiony na sprzedaż. Odbyło się już kilka przetargów, kolejny jutro, tj. 28 października. Zainteresowanych było wielu, przyjeżdżali z różnych zakątków świata - żaden tu nie wrócił. Gmina schodzi z ceną, żeby tylko znaleźć chętnego, który podejmie się trudu ratowania zabytku. I tak miał, jak dotąd, szczęście - ominął go smutny los wielu popegeerowskich "braci", po których dzisiaj pozostały już tylko ruiny, a w najlepszym razie doszczętnie wypatroszone i ogołocone wnętrza. Tylko patrzeć, jak i w pustkowskim pałacu wiatr będzie hulał po kątach, zamiatając pył po tych, którzy byli tu przed nim.
Pałac w pierwszej chwili przypomina obskurny, ponury i podejrzany przybytek, który swym wyglądem zdaje się mówić: "Nie podchodź bliżej", "Zostaw mnie w spokoju". Uosobienie szorstkiego, zdziwaczałego ekscentryka. Zyskuje (i to jak!) przy bliższym poznaniu. To, co najlepsze, skrywa na "zapleczu" i wewnątrz. Od frontu prezentuje dość klasyczną, spokojną bryłę z trzema rzędami okien i mansardowym dachem.





Nad wejściem czuwa anioł.



W miarę poznawania pałacu jego forma coraz bardziej zaskakuje, różnicuje się, nabiera śmiałości, finezji. Pojawiają się wieżyczki: trzy boczne, mniejsze i czwarta, najwyższa, przypominająca dzwonnicę kościoła. Kopuła jej dachu i tarcza umieszczonego pod nią zegara szlachetnie zazieleniły się patyną. Zegar dawniej wybijał godzinę, jego melodia niosła się po wsi. Gdy w czasie wojny przyszli radzieccy żołnierze, urządzili sobie z niego tarczę strzelniczą - na "pamiątkę" zostawili ślady po kulach i uszkodzony mechanizm.












Na tyłach pałacu rozgrywa się walka dobra ze złem, niewinność przeplata się z pychą, skromny uśmiech pięknej dziewczyny spotyka się z przebiegłym szatańskim grymasem. Artystyczna fantazja czy symboliczny przekaz - za jaką myślą podążała ręka twórcy tych płaskorzeźb?








Pałac w jesiennym przyodzieniu.



Mieliśmy szczęście tego dnia - trafiliśmy na właściwą osobę. Dzięki jej uprzejmości i serdeczności mogliśmy zajrzeć do pałacowych pomieszczeń. To, co w nich zastaliśmy, przerosło nasze oczekiwania: bogactwo zdobień, rzeźbionych i malowanych motywów na ścianach i sufitach, mnóstwo doskonałej jakości drewna w kolorze czekolady, sztukaterie, boazerie, witraże. Wszystko oryginalne, zachowane w niezłym stanie.
















Gdy kończę pisać ten tekst, jest już po październikowym przetargu pałacu. Nie znam jego rezultatu, nie wiem, co czeka w bliskiej i odległej przyszłości pustkowski zabytek. Będę śledzić jego los i wszelkimi - oby dobrymi - wieściami dzielić się na tych stronach.
PS
(30.01.2012 r.)
Nowina jest, i owszem, jak najbardziej radosna - pałac ma nowego gospodarza (proszę zajrzeć do komentarza poniżej).




17 komentarzy:

  1. Pięknie napisane. W sumie nigdy bym nie dowiedziała się o tym pałacyku, gdyby nie projekt ze studiów. Pani doktor kazała nam na zaliczenie wymyślić jakiś produkt turystyczny wokół tego pałacyku, mam nie mały problem. Jak odświeżyć ten obiekt, co wokół niego stworzyć, by ożywić tą mieścinę i sprawić by w końcu zawitało tam więcej turystów? Brak mi pomysłów, a pomysł to 90% sukcesu, później wystarczy to tylko napisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) dokumentacja fotograficzna super, w koncu ktos wykorzystal okolicznosci i uwiecznil obiekt na zdjeciach. Ale, ale:) umknęło Pani kilka cudownych łazienek na górnych kondygnacjach, które porażają bogactwem form. Reklamuje obiekt w imieniu aktualnego wlasciciela, który w ostatnim przetargu zakupil obiekt i wierze, ze zrobi z niego perełkę. Panią zapraszam na budynek wiosną/latem - powinno się juz tam cos dziac i na mojego (ostatnio zaniedbanego) bloga - nakomnaty.lette24.pl

    Co do pomysłow nie bede tu ich rozpowszechniac, ale ludzie zajmujący sie takimi tematami wybieraja kilka ogolnikowych drog, ktore wybieraja inwestorzy, ale to juz trzeba przesledzic na zerwitalizowanych obiektach:)
    np. Wierzbice, Samotwór, Dolina Pałaców i Ogrodów, Sulisław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć, że zdjęcia się Pani podobają, a jeszcze milej, że pałac znalazł nowego właściciela.
      Za zaproszenie dziękuję, z pewnością skorzystam.

      Usuń
  3. MIAŁAM PRZYJEMNOSĆ OBEJRZENIA TEGO PAŁACYKU -PEREŁKI
    PRZEPIĘKNY PAŁAC MA DUSZĘ .WIERZĘ ,ŻE WŁAŚCICIEL PRZEUROCZY PAN ZADBA ABY POZOSTAŁA PAŁACEM PEREŁKĄ DLA NIEGO SAMEGO I DLA POKOLEŃ.I DZIĘKUJĘ MU ZA TO.MARIA Z WROCŁAWIA

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że ktoś w końcu wziął się za ten pałac. Mam bardzo miłe wspomnienia odnośnie go: przedszkole, koleżanka, zabawy w sali potem mały zespół wokalny. Mam gdzieś kopie listów niemieckich kiedy palac był remontowany a które były w kuli na szczycie wieży. Spadła kilka lat temu. Ja do sierpnia 1989 r. mieszkałem w wilii naprzeciw. Czasem wpadam do Pustkowa i wspominam dawne czasy. Powodzenia w remoncie. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieszkam obok i odetchnęłam z wielką ulgą kiedy wreszcie pojawił się w nim właściciel. Nie mam wątpliwości, że ocali go od zapomnienia i nie pozwoli na dalszą dewastację, do której - niestety przyczyniła się pustkowska młodzież. Życzę Panu powodzenia w rewitalizacji i dziękuję zarazem, że dzięki Panu będę mogła z wielką przyjemnością patrzeć jak wypięknieje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto dodać, że sala kominkowa zachowana została dzięki dbałości ś.p. Pana Andrzeja Kamienieckiego, mieszkańca Pustkowa i pracownika Cukrowni, który prowadząc w niej zawodowo działalność kulturalną sprawował w niej nadzór,jak widać, w miarę - skutecznie. Należy o tym pamiętać, iż w głównej mierze jest to jego zasługą.
    Szkoda,że nie dożył tej chwili. Z całą pewnością byłby również zadowolony, że pałac znalazł właściciela. Cześć jego pamięci i wielkie dzięki za to !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzej Kamieniecki28 listopada 2015 12:31

      a to niespodzianka, miło przeczytać że w Pustkowie pamiętają o moim wujku :)

      Usuń
  7. Przypomniałam sobie jeszcze relacje mojej ś.p. babci, która w 1946 roku przyjechała do Pustkowa po regulacji granic w Jałcie. Babcia doskonale pamiętała "rezydujących " w pałacu sowieckich żołnierzy, którzy z głupoty, bezmyślności i w pijackim amoku, dewastowali jego wnętrze. W jednej z łazienek, na marmurowym blacie rąbali drzewo i trzymali konie, które prawdopodobnie pozostawił uciekający przed sowiecką swołoczą właściciel. Wszystko, co znajdowało się wewnątrz ( olejne obrazy, porcelana, dywany, kilimy, itp. itd.. dużo i długo można wymieniać )- było kompletnie zdewastowane, porąbane, wytłuczone, totalnie zniszczone. Zabrakło już może dalszej "energii" lub czasu, w zniszczeniu całego pałacu. Szczęściem w nieszczęściu okazała się cukrownia, której kolejni dyrektorzy i tym samym włodarze tak pałacu jak i cukrowni, niczego budującego tam nie wnieśli, ale i też nie przyczyniali się do większej dewastacji, co należy im uczciwie przyznać. Z tego, co już sama pamiętam, byli to ludzie raczej inteligentni, wykształceni i z całą pewnością mieli świadomość na wystarczającym poziomie, co do jego wartości zabytkowych a przede wszystkim walorów architektonicznych. Pamiętam również i taki fakt z historii pałacu, że potomek właściciela złożył kiedyś w Pustkowie wizytę. Prawdopodobnie, fakt ten miał miejsce w latach 60/70 , ale pamiętam, z opowiadań, że ówczesny dyrektor cukrowni oprowadzał go po wnętrzach pałacu. Od tamtej pory, nikt więcej, ze strony krewnych właściciela, pałacu nie odwiedzał. Pozostał mi jedynie sentyment z lat dzieciństwa, kiedy w szkolnym chórze występowałam na scenie w sali kominkowej- przeważnie z okazji wielkiej rocznicy rewolucji październikowej(!), pamiętam jak wszyscy śpiewali: "wyklęty powstań ludu ziemi" (!) , jak pierwszy sekretarz pop wygłaszał jakieś kretyństwa komunistyczne, których nikt i tak nie słuchał. Ale z największym sentymentem wspominam kino objazdowe, które na wielkim, białym płóciennym ekranie wyświetlało dzieła filmowe radzieckich reżyserów, i jeszcze zabawy taneczne podczas których, na balkonie siedziały starsze osoby w roli obserwatorów i komentatorów. Ale to już było i nie wróci więcej - jak śpiewała w swojej piosence Maryla Rodowicz. Z tego okresu mam kilka fotografii stamtąd, które często, z przyjemnością oglądam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani osobiste i zasłyszane od innych wspomnienia dotyczące pałacu brzmią niezwykle żywo i ciekawie, a przede wszystkim wnoszą sporo cennych informacji o jego powojennych dziejach. Widać, że łączy Panią z tym miejscem szczególna więź, toteż nie dziwi troska o jego losy. Proszę o dalszy ciąg opowieści o pałacu i - jeśli to możliwe - uwagi dotyczące jego stanu obecnego (postępu w pracach renowacyjnych).
      Odwiedziłam Pustków parę tygodni temu, aby przekonać się, co się tu zmieniło od października ubiegłego roku. Trochę rozczarował mnie widok "nietkniętego" pałacu - prócz uporządkowanego terenu (parku) wokół niego nie dostrzegłam żadnych istotnych zmian, które wskazywałyby na obecność nowego właściciela. (Być może prace trwają wewnątrz budynku). Zdaję sobie jednak sprawę, że wszczęcie tak poważnej inwestycji, jaką jest renowacja zabytkowego obiektu, wymaga wielu przygotowań i formalności, toteż upłynie zapewne jeszcze trochę czasu, nim będzie można oglądać pierwsze efekty przeobrażenia pustkowskiego pałacu.

      Usuń
  8. Dziękuję. Nie sądziłam, że moje trochę chaotycznie opisywane wspomnienia mogą być interesujące.
    W ramach kontynuacji chciałabym dodać jeszcze, że moja mama, która w 1946 roku przyjechała do Pustkowa miała wówczas 15 lat i pamięta bardzo dobrze ówczesne zabawy wszystkich dzieci wewnątrz pałacu ponieważ sama w nich uczestniczyła. Były to zabawy w chowanego pośród zdemolowanych pomieszczeń. Pamięta też , że przyjeżdżali do Pustkowa szabrownicy, którzy rozkradali wszystko co bardziej lub mniej cenne.
    To w zasadzie wszystko, co zapamiętałam z opowiadań babci i mamy. Dzisiaj natomiast dowiedziałam się, że właściciel został okradziony. Wyznaczył nagrodę za wskazanie złodzieja ( kosiarka ). Kończę i pozostawiam bez komentarza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za wspaniałe wspomnienia jak i cudowny opis tego pałacu. Mieszkam w Pustkowie i nawet nie wiedziałem, że taka historia mnie ominęła. Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. kwiecień 2014. Pałac dalej z zewnątrz pozostaje nietknięty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Listopad 2014 - bez zmian

    OdpowiedzUsuń
  12. W obecnej chwili właściciel pałacu zajmuje się remontem dachu .

    OdpowiedzUsuń
  13. Mieszkałam w tym pałacu, to piękne miejsce (łazienki - cacka były też na parterze i I piętrze i te parkiety, sztukaterie...), chciałabym bardzo, by ktoś przywrócił mu świetność. Magda

    OdpowiedzUsuń
  14. Aktualizacja z września 2016 - dalej nic się nie dzieje
    -mieszkanka Pustkowa

    OdpowiedzUsuń