2 sierpnia 2013

Prężyce - pałac



Pałac w Prężycach to kolejny jasny punkt na mapie zabytków powiatu średzkiego. Niestety, można go raczej podglądać niż oglądać: en face - przez bramę wjazdową i z profilu - przez prześwity w ogrodzeniu. Jeśli nie pogonią puszczone samopas psy z sąsiednich zamieszkałych zabudowań (prawdopodobnie należących dawniej do przypałacowego folwarku), to może uda się obejść budynek naokoło i obejrzeć go również od strony parku i stawu.
Jadąc przez wioskę, nie sposób nie zauważyć pałacu czy wziąć go za zwykły wiejski dom wielorodzinny. Biel jego murów, nieskalana żadnym innym kolorem, ich surowe, wyniosłe kształty i ostre, kanciaste kontury, upodobniające go do budowli obronnej, prezentują się dość osobliwie, wręcz wyzywająco w scenerii przydrożnego, raczej ubogiego otoczenia. Pałac wygląda na opuszczony albo raczej - od jakiegoś czasu niezamieszkany. Odnosi się wrażenie, jakby jego mieszkańcy i goście dopiero co zatrzasnęli za sobą drzwi, przekręcili klucz w furtce i wyjechali na czas bliżej nieokreślony. W istocie, jego dotychczasowy gospodarz, duński przedsiębiorca, który dziesięć lat temu urządził tu coś w rodzaju elitarnego klubu i hotelu, zmienił swe plany i postanowił sprzedać zabytek (zdaje się, że oferta jest ciągle aktualna). Teraz zarówno pałac, jak i jego obejście wyglądają, jakby zapadły w śpiączkę. Sprawiają wrażenie wymarłych, ale nie zapuszczonych, niszczejących czy tracących urodę. Potrzebują jedynie przyjaznych lokatorów, którzy tchną w nie na nowo życie. 
Styl, w jakim został wybudowany pałac, upodabnia go do gotyckiej budowli obronnej. Od ulicy prezentuje się jak mały zamek z czworoboczną wieżą centralną i dwiema bocznymi wieżyczkami cylindrycznymi. Są one zwieńczone, podobnie zresztą jak cała budowla, blankami, które można uznać raczej za efektowny dodatek, kaprys projektanta (lub zleceniodawcy) niż element służący celom obronnym. Pośrodku elewacji frontowej wykonano ryzalit trzyosiowy ze szczytem schodkowym, zaś od strony ogrodu - narożny z loggiami (niestety, nie dane mi było go zobaczyć na żywo i sfotografować). Wysokie, prostokątne i zakończone półkoliście okna ozdobiono nadokiennikami w kształcie łuku, których pola wypełniono płaskorzeźbami Herkulesa. Dodatkowo wykuto nad nimi w murach małe, okrągłe, przeszklone otwory. Parter budowli jest boniowany. Dach, tzw. pogrążony, niewidoczny z dołu, przesłonięty blankami.
Fotografowanie pałacu odbywało się niemalże z przyczajenia, w atmosferze nerwowego pośpiechu i szukania najdogodniejszych luk w ogrodzeniu, pozwalających tak wycelować obiektyw, aby uchwycić jak najwięcej. W rezultacie zarówno ilość, jak i jakość wykonanych zdjęć (tylko dwóch elewacji: frontowej i bocznej) pozostawiają wiele do życzenia.






Pałac w Prężycach nie doczekał się wielkiej sławy: mówi się o nim i pisze mało i pobieżnie. Obraz jego dziejów istnieje raczej w sferze domysłów, pogłosek niż w postaci bogatego i ściśle udokumentowanego opisu faktów. Najpierw, w XVII w. postawiono w majątku dwór, który nie przetrwał jednak wojny 1618-1648 r. Dopiero kilka wieków później, ok. roku 1840 na jego miejscu wybudowano pałac. Dla kogo? Twierdzi się, że dla ówczesnego właściciela Prężyc i zarazem komisarza towarzystwa ziemskiego (czyżby chodziło o Śląskie Towarzystwo Kredytowe Ziemskie?) dla okręgu Środa Śląska, Friedricha W. Fichtera. Cała dalsza historia pałacu urywa się w tym miejscu, przepada bez wieści. Zostaje wskrzeszona dopiero po stu latach, w zapiskach z 1940 r., w których pojawia się nazwisko ówczesnego i zarazem ostatniego prywatnego właściciela majątku, niejakiego von Frehna. Pałac został gruntownie wyremontowany i odrestaurowany kilkanaście lat temu. Podobno w jego wnętrzach zachowały się oryginalna sztukateria i stolarka oraz inne elementy wyposażenia, a pomieszczenia zostały urządzone w stylu dawnych komnat. Teraz obiekt znów czeka na nowego nabywcę. 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz