10 września 2011

Beskid Żywiecki - karczmy


Na koniec moich wspomnień z pobytu w Beskidzie Żywieckim opowiem o starych karczmach, które napotkałam na trasie swej wędrówki. Były to spotkania (z jednym tylko wyjątkiem) przypadkowe, w drodze. Gdy zobaczyłam pierwszą z nich, wiedząc, że to "ta" słynna karczma w Jeleśni, poczułam się jak na planie jakiegoś starego filmu. No bo karczma owa stoi sobie, jakby nigdy nic, w tym samym miejscu od setek lat, jakby pazerne przemijanie jej się nie imało. Zmienił się oczywiście jej wygląd, a obecny - zadbany, odświeżony - zawdzięcza  pracy niejednego zdolnego cieśli. Jej jasna drewniana elewacja przykryta ciemnym, rozłożystym gontowym dachem góruje nad centrum Jeleśni, kokietując swym nieprzeciętnym wdziękiem.






Wiadomo tylko tyle, że karczma jest stareńka, ale kiedy dokładnie stanęła w tym miejscu - tu już zdania są podzielone. Krążące wokół tego zdarzenia legendy dodają nieco smaku historii budynku. Jej początki szacuje się, na podstawie różnych danych, na XVI w. (wg tej hipotezy wybudowali ją pasterze wołoscy - grupa etniczna wywodząca się z Półwyspu Bałkańskiego, która na południowe ziemie polskie przywędrowała w XIV w.), XVII (ta wersja wiąże się z faktem założenia w Jeleśni przez Mikołaja Komorowskiego w 1608 r. folwarku, a jakiś czas później - wybudowania karczmy), wreszcie - ten okres wymieniany jest najczęściej - na XVIII w. (z uwagi na widniejącą na stropie datę: 1774 r.). Karczma pełniła wiele funkcji: była miejscem spotkań, zabawy i uroczystości lokalnej ludności, zapewniała posiłek i nocleg przybyszom, stanowiła punkt postoju na ważnym szlaku handlowym. Odnowiona i dostosowana do wymogów współczesności, funkcjonuje nadal, przyjmując gości.

 

Nie przypadkiem znalazłam się na rynku w Suchej Beskidzkiej, na którym mieści się inna zabytkowa karczma, zwana Rzym. Szczerze mówiąc, jej wygląd trochę mnie rozczarował, być może ze względu na nieco krzykliwą otoczkę, wtapiającą zabytkowy budynek zbyt nachalnie w ramy współczesnego obrazu miejskiego. Sama karczma zaś w pierwszej chwili wywarła na mnie wrażenie stylizowanego na dawne, wiejskie klimaty kramiku z pamiątkami. To pierwsze złe wrażenie zaważyło na dość chłodnych wspomnieniach tamtego miejsca. Niemniej z pewnością zasługuje ono, ze względu na wartość historyczną oraz status zabytku architektury drewnianej, na uwagę.
Swą popularność karczma Rzym zawdzięcza z pewnością, w niemałym stopniu - prócz niekwestionowanych walorów architektonicznych - już nie tak oczywistym pogłoskom, jakoby pisał o niej sam Mickiewicz w Pani Twardowskiej.
Faktem natomiast jest to, że służyła ona głównie kupcom przybywającym na odbywające się ongiś w pobliżu targi. Posiada konstrukcję zrębową, zbudowana jest z drewna na kamiennej podmurówce i kryta czterospadowym dachem gontowym.
Umiarkowane wrażenie, jakie wywarła na mnie ta drewniana chluba Suchej Beskidzkiej, znajduje odzwierciedlenie w ilości wykonanych fotografii.




Będąc przejazdem w Zawoi, wiosce, w której aż roi się od starych drewnianych domów, zobaczyłam z okien samochodu niesamowity budynek. Musiałam się przed nim zatrzymać, podejść bliżej. Przypominał coś na kształt elektrowni wodnej z nieznanej epoki. A może drewniany okręt zastygły w bezruchu na mieliźnie. Masywny, rozłożysty, trochę pokraczny. Nieco posępny, tajemniczy. Dziwny. Na moje oko bardzo stary, sfatygowany, ale w całkiem niezłym stanie, nienaruszony. Obeszłam go dookoła. Drewniane belki, spadzisty dach, podmurówka, małe okienka. A od frontu, w sąsiedztwie drzwi wejściowych, wielkie drewniane koło młyńskie.






Próbowałam znaleźć na temat owego "cudu" jakieś informacje. Prócz tego, że mieści się w nim zwyczajna restauracja, ani słowa o historii, pochodzeniu budynku. Wygląda na to, że moje amatorskie oko, wyłapujące wszystko, co niedzisiejsze i ciekawe, dało się tym razem zwieść pozorom, stylizacji udającej starość aż za dobrze. A może, w co ciągle wierzę, się mylę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz