5 września 2011

Sucha Beskidzka - zamek



Ostatni dzień pobytu w Beskidzie Żywieckim przeznaczyłam na wizytę w niepozornym miasteczku, jakich wiele, ale posiadającym jedyne w swoim rodzaju "dobra", których inne miejscowości mogą mu tylko pozazdrościć. Mowa o Suchej Beskidzkiej. Wstyd przyznać, ale miejsce to długo było mi znane głównie za sprawą żartobliwych legend, nawiązujących do jego nazwy, o "Suchej bez Kicka". Jakoś zupełnie o nich zapomniałam, odkrywając nieznane mi, ale jakże interesujące, oblicze miasteczka wraz z jego licznymi zabytkami: zamkiem, zespołem klasztorno-kościelnym, karczmą Rzym. Opowiem o nich po kolei, w trzech odsłonach.
Zamek usytuowany jest nieco na uboczu, prawie u wylotu miasta. Od ulicy osłania go ozdobnie kute, wysokie ogrodzenie.



Nie mniej obiecująco prezentuje się od strony parkingu.


Za bramą rozciąga się dziedziniec otoczony trójskrzydłową budowlą zamkową z czterema wieżami. Równie imponujące jak wieże są arkadowe krużganki biegnące wzdłuż dwóch dwupiętrowych skrzydeł zamku.


Można się nimi przechadzać, zwiedzając pomieszczenia na drugiej kondygnacji, zaadaptowane (i udostępnione miejscowym ośrodkom kultury i sztuki) na sale wystawowe. W przerwie między oglądaniem kolejnych ekspozycji przyjemnie jest zatrzymać się pod arkadami, skąd widać poszczególne fragmenty budowli niemal jak na dłoni.




W zamkowych pomieszczeniach przetrwało wiele drogocennych elementów zabudowy. Mnie przypadły do gustu m.in. misternie wykonane kominki,


a zwłaszcza ten oto kamienny, z początku XVII w., majestatyczny, z licznymi rzeźbami i kartuszami herbu Piotra i Katarzyny Komorowskich (byłych właścicieli posiadłości), zdobiący salę rycerską (zwaną też marszałkowską).



Idąc do końca zamkowym krużgankiem, dochodzi się do wieży zegarowej, w której mieści się kaplica. Jej ściany i sklepienia zdobi barwna ornamentyka.



Na kartach historii zamku w Suchej Beskidzkiej zapisało się, od czasu jego powstania w latach 1554-1580, wiele nazwisk, wydarzeń. Początkowo drewniano-kamienny dwór, wzniesiony przez Kaspra Suskiego, w rękach kolejnych gospodarzy zmieniał swe oblicze, rozrastał się i dostojniał. Już na początku XVII w., dzięki Piotrowi Komorowskiemu, stał się renesansową rezydencją magnacką. Z początkiem XVIII w., staraniem ówczesnej właścicielki, Anny Wielopolskiej, zamek rozbudowano o dwie wieże. Ostatniej ważnej przebudowy i restauracji obiektu podjął się w XIX w. ród Branickich. Aleksander i Władysław utworzyli też bibliotekę, w której zgromadzili pokaźną kolekcję, która na początku XX w.

liczyła ok. 30 tys. tomów, 10 000 dokumentów, cenny zbiór grafik ok. 16 000 rycin i rysunków, 550 tomów rękopiśmiennych ksiąg i kodeksów, 22 tomy inkunabułów oraz 2000 numizmatów, nie licząc archiwaliów i rękopisów.

(Dane te pochodzą ze strony Muzeum Miejskiego w Suchej Beskidzkiej, muzeum.sucha-beskidzka.pl)

Kontynuatorami ich dzieła byli spadkobiercy zamku (ostatni właściciele do 1945 r.), Tarnowscy. Zbiory obu rodzin zostały, niestety, uszczuplone wskutek działań wojennych i grabieży. To, co ocalało, trafiło do muzeów i bibliotek, m.in. w Warszawie i Krakowie.
Jak przystało na znamienitą rezydencję, za murami zamku rozciąga się park, którego niewątpliwych uroków nie miałam okazji jednak osobiście poznać. Może następnym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz