10 grudnia 2012

Wiatraki w Wielkopolsce



Do widoku drewnianych wiatraków stojących przy drogach na wielkopolskiej wsi przywykłam jak do wszechobecnego tam bezkresu równinnych pól, łąk i lasów. Spotykałam je w tylu różnych miejscach, że z czasem przestałam zwracać na nie uwagę. Tym bardziej że przypominały najczęściej walącą się szopę lub stertę spróchniałego drewna; dziurawe, pokiereszowane, rozprute, uschnięte; bez śmigieł lub desek w ścianach czy w zadaszeniu, z mocno nadwyrężoną konstrukcją, sprawiały wrażenie, jakby dogorywały, przechodziły powolną agonię, i tylko czekały, aż rozpadną się na strzępy, wióry, które z czasem zmieszają się z grudami ziemi i z kamieniami, aż zniknie po nich wszelki ślad. Wtedy nie wiedziałam oczywiście, że te umęczone wiatraki stoją tak pośrodku ugorów nieraz po kilkaset lat, a ich złudne zagęszczenie w krajobrazie ma skalę zastraszająco malejącą; są jak porozrzucani z rzadka, pojedynczo, ledwo ocalali rozbitkowie wielotysięcznej niegdyś załogi.
W Polsce pierwsze wiatraki pojawiły się w XIII w. na Pomorzu; w Wielkopolsce niewiele później, bo na początku XIV w. Największy ich "wysyp" nastąpił w wieku XVIII (ok. dwudziestu tysięcy), kiedy Polska była głównym europejskim ośrodkiem rozwoju młynarstwa i potęgą przemysłu zbożowego. Dopiero pod koniec następnego stulecia znaczenie wiatraków nieco osłabło wraz z pojawieniem się młynów parowych. Jeszcze w okresie międzywojennym młyny wietrzne spełniały ważną rolę na obszarach Wielkopolski, Pomorza, Warmii, Mazur i Śląska. Okres drugiej wojny światowej przyniósł duże straty w przemyśle zbożowym, zaś lata powojenne położyły kres działalności młynarskiej. Polityka państwowa, zmierzająca do monopolizacji gospodarki, tępiła wszelkie formy produkcji indywidualnej, toteż młynarze byli zmuszani do zaprzestawania swej działalności i likwidowania młynów. W roku 1954 spośród trzech tysięcy dwustu osiemdziesięciu istniejących jeszcze wiatraków niemal wszystkie, prócz kilkudziesięciu, przeznaczono do kasacji. 
Przed uwłaszczeniem na ziemiach polskich młyny należały głównie do królów, kleru i feudałów. Chłopi mogli od nich je dzierżawić lub najmować. Osobną grupę stanowili młynarze dziedziczni i "na miarze". Ci ostatni należeli do najliczniejszych w XVII i XVIII w. Za zmielenie zboża otrzymywali zapłatę w postaci ziarna lub mąki, których określoną część musieli oddawać właścicielowi młyna. Młynarze byli stosunkowo dobrze sytuowani w porównaniu z chłopami pańszczyźnianymi; posiadali w miarę stabilną sytuację ekonomiczną i dość wysoki status społeczny. Z jednej strony cieszyli się szacunkiem i poważaniem, z drugiej jednak zarzucano im skąpstwo i nieuczciwość. Stanowili odrębną, dość hermetyczną grupę społeczną. Wyróżniali się na tle społeczności wiejskiej nie tylko specyficznym strojem i mową. Przypisywano im również pewne niespotykane i niepojęte wśród prostych chłopów umiejętności, wiedzę i niemal nadprzyrodzoną moc pozwalające na obsługiwanie młyna, którego budowa i działanie były wówczas dla większości niezrozumiałe i tajemnicze. Przymioty te do pewnego stopnia budziły podziw i fascynację, przechodzące niekiedy w respekt i strach. Istotnie, młynarze musieli łączyć wiedzę techniczną, z dziedziny rolnictwa i mechaniki z umiejętnościami czysto praktycznymi z zakresu ciesielstwa, bednarstwa, budownictwa oraz ze zdolnościami handlowymi i księgowymi, co w rezultacie czyniło ich osobami wszechstronnie wykształconymi i obytymi. Posiadali więc powszechny autorytet, a ich warsztaty były miejscem nie tylko przeprowadzania transakcji handlowych i załatwiania interesów, ale i prowadzenia męskich dyskusji, wymiany poglądów, dzielenia się informacjami i nowinkami.
W Polsce występowało kilka typów wiatraków różniących się budową odpowiadającą za to, które elementy młyna były ruchome, które napędzane siłą wiatru i w jaki sposób uruchamiały się mechanizmy mielące zboże. W XIV w. pojawiły się w Wielkopolsce i na Kujawach, a w następnych stuleciach upowszechniły w innych regionach, koźlaki. Ich podstawą był tzw. kozioł (od którego wzięła się nazwa wiatraka), na którym osadzony był ruchomy korpus wraz ze skrzydłami (śmigłami, śmigami), obracający się wokół pionowego słupa zwanego sztembrem. Do nastawienia wiatraka odpowiednio do kierunku wiatru służył dyszel, do którego zaprzęgano konia lub kilku pracowników. Napędzane przez wiatr skrzydła uruchamiały wewnętrzny mechanizm mielący zboże. Wszystkie elementy młyna wietrznego były wykonane z drewna (w większości z sosny, a główna konstrukcja z dębu, graba, modrzewia) i łączone bez zastosowania konstrukcji stalowych. Koźlaki były budowlami trzykondygnacyjnymi, krytymi dachem spadzistym. W ścianie frontowej znajdowały się schody prowadzące do pomieszczeń produkcyjnych, znajdujących się na drugim i trzecim piętrze (najniższa kondygnacja była niedostępna, przeznaczona na konstrukcję kozła), galeryjka oraz niekiedy elementy zdobnicze. Ściana przeciwległa, na której osadzone były skrzydła, nazywała się wietrzną.
W XVIII w. pojawiły się na wsiach wiatraki zwane holendrami. Był to wynalazek, jak wskazuje nazwa, holenderski, który do Polski przywędrował wraz z osadnikami olęderskimi. Spotkać je można było najczęściej na Pomorzu, Żuławach i Mazurach, występowały też na Kujawach i w Wielkopolsce, jednak nie w takiej liczbie, jak swojskie, choć prymitywniejsze koźlaki. Korpus wiatraka, najczęściej w kształcie ośmioboku lub koła, stanowiący jego podstawę, był zwykle murowany (zdarzały się też drewniane) i  nieruchomy, nakryty kopułą, tzw. czapą, ze skrzydłami, obracającą się dzięki ręcznemu urządzeniu dyszlowemu, zastąpionemu później przez automatyczny. Były to budowle wyższe (od trzech do pięciu kondygnacji) i solidniejsze od koźlaków, a także znacznie przestronniejsze wewnątrz, toteż nierzadko część ich powierzchni była przeznaczona na pomieszczenia mieszkalne.
Z końcem XVIII w. skonstruowano nowy typ wiatraka, paltrak, który łączył w sobie rozwiązania zastosowane wcześniej w koźlakach i holendrach. Kształt jego korpusu został zapożyczony z koźlaka (ścięty ostrosłup na planie prostokąta, kryty dachem dwuspadowym z naczółkiem), zaś system jego obrotu - z holendra. Przeważnie trzykondygnacyjny, składał się z dwóch zasadniczych części: murowanej nieruchomej podstawy na planie koła i obracającego się drewnianego korpusu z czterema skrzydłami. Na obwodzie dolnej części umieszczone były szyny zaopatrzone w metalowe rolki umożliwiające obracanie się korpusu (wiatrak ten zwany dlatego niekiedy rolkowym) ustawianego skrzydłami w kierunku wiatru przy pomocy dyszla.
W północno-wschodnich rejonach Polski, a dokładnie na Wzgórzach Sokólskich, można było spotkać jedyny w swoim rodzaju, choć podobny do popularnego koźlaka, rodzaj wiatraków. Ich statyczna podstawa w kształcie ściętego stożka (kopca) wykonana była z kamieni polnych i zaprawy cementowej, pośrodku osadzony był pionowy drewniany słup, sztember, a na nim korpus wiatraka, obracający się wokół osi tegoż słupa.
Warto nadmienić o jeszcze dwóch rodzajach wiatraków: czerpakowych (odwadniająco-nawadniających, stawianych nad kanałami) i turbinowych (nieruchomych budowlach z zamontowanym na specjalnym maszcie kołem wiatrowym lub turbiną); pierwsze z nich występowały głównie na Żuławach, drugie - na południu Polski. 
W rozwoju przemysłu zbożowego i liczbie wiatraków Wielkopolska nie miała sobie równych. Pierwsze wiatraki pojawiły się tu już na początku XIV w., ale ich szczyt popularności przypadł na wiek XVIII w., który uchodził za szczególnie sprzyjający rozwojowi młynarstwa w Polsce. Wielkopolska, jako region wybitnie rolniczy, wiodła prym również w przetwórstwie zbożowym, któremu sprzyjała m.in. polityka celna władz pruskich. Dzięki temu nieraz powstawały całe kompleksy młynów, liczące po kilkadziesiąt budowli, jak to miało miejsce w okolicach Leszna, Śmigla, Wschowy czy Rydzyny. Trudno dziś ustalić, ile wybudowano ich w całym regionie, gdyż dane na ten temat są bardzo rozbieżne: wg jednych liczba ta wynosiła w XVIII w. ok. dwóch i pół tysiąca (na cztery i pół tysiąca w całym kraju), wg innych - dwanaście tysięcy (na dwadzieścia tysięcy ogółem).
Najpowszechniejszym typem wiatraka, występującym przez całe stulecia na ziemiach Wielkopolski, był  koźlak. Obfitość lasów sosnowych i dębowych zapewniała doskonałej jakości budulec. Wiatraki stawiano jednak z dala od terenów zalesionych i od zabudowań, na otwartych, wystawionych na działanie wiatru wzniesieniach lub na specjalnie przygotowanych nasypach.
Niektóre z kilkuset może wiatraków, które przetrwały okres okupacji i powojennej nagonki władzy ludowej, działały jeszcze przez kilkanaście, kilkadziesiąt lat; ostatnie zamknięto bodajże w latach 70. Obecnie niektóre z nich znajdują się w skansenach, nielicznym trafił się udział w programie renowacji lub rekonstrukcji, pozostałe trzeszczą ze starości i z wysiłku, ledwie dźwigając mocno osłabione, sypiące się konstrukcje. Z inicjatywy ludzi zainteresowanych ich losem, świadomych ich wartości historycznej, powstało Stowarzyszenie Wiatraki Wielkopolski. Jednym z jego przedsięwzięć jest utworzenie Wielkopolskiego Szlaku Wiatracznego prowadzącego przez miejscowości (powiatu leszczyńskiego, rawickiego, kościańskiego i wolsztyńskiego), w których wiatraki, w lepszym lub gorszym stanie, zachowały się do dzisiaj. Na wytyczonej trasie znajduje się pięćdziesiąt obiektów, choć nie są to jedyne godne uwagi zabytki tego typu na terenie Wielkopolski. Poniżej prezentuję kilka z nich, choć mam nadzieję, że kiedyś dołączą do nich następne.
Rydzyna leży niedaleko Leszna. Aby znaleźć wiatrak, trzeba zjechać z głównej drogi prowadzącej w kierunku Wrocławia. Stoi na przedmieściach, na skrawku łąki; współczesne miasteczkowe zabudowania nie wchodzą mu w paradę, trzymając należyty dystans; na ich tle prezentuje się dostojnie i czarodziejsko zarazem. Nosi imię Józef, o czym informuje tabliczka przymocowana  nad schodami prowadzącymi na galeryjkę. Kim był ów Józef, tego się nie dowiedziałam. Zazwyczaj wiatraki nazywano imionami ich byłych właścicieli młynarzy, jednak w przypadku rydzyńskiego można się tylko domyślać, że nosi imię po księciu Aleksandrze Józefie Sułkowskim, właścicielu dóbr rydzyńskich, za którego czasów miasteczko doczekało się trzydziestu dziewięciu wiatraków zgrupowanych na Młyńskiej Górze. Jedyny, jaki zachował się z tamtych czasów, jest w zasadzie sklecony ze szczątków drewnianych elementów, które pozostały po dwóch XVIII-wiecznych oryginalnych budowlach; z jednej zachowały się fundamenty i zastrzały, z drugiej - pojedyncze dębowe belki nośne konstrukcji. W 2003 r. przeszedł generalny remont i został przeznaczony na Muzeum Rolnictwa i Młynarstwa. Jest dziełem i przykładem dobrej woli, pasji i zaangażowania jednego człowieka.



  



Przy wyjeździe z Pępowa, wioski w powiecie gostyńskim, na skrzyżowaniu dróg stoi w polu wiatrak koźlak Franciszek. Nie doczekał się takiej sławy jak rydzyński zabytek, choć jest równie ciekawy, starannie odnowiony i dobrze utrzymany. Niestety, ze skrzydeł zostały tylko kikuty, jak odcięte ramiona, otwarte, zatrzymane w swym radosnym wirowaniu na wietrze. Jedyny ślad mówiący coś o jego historii widnieje na chorągiewce zamocowanej na wierzchołku dachu - są to dwie daty: 1816 i 1977 r. Pierwsza z nich oznacza rok budowy wiatraka, druga - prawdopodobnie zaprzestania w nim produkcji i unieruchomienia go.









O Grabonogu pisałam niedawno, z okazji wizyty w tamtejszym dworku, w którym mieści się obecnie muzeum etnograficzne. Jednym z jego eksponatów jest jedyny w swoim rodzaju, wyglądający jak zabawka, miniaturowy koźlak śrutownik pochodzący z XIX w. Służył on w gospodarstwie rolnym do mielenia śruty dla zwierząt. Został odrestaurowany i przeniesiony ze swojego pierwotnego, naturalnego miejsca przeznaczenia do grabonoskiego muzeum. 





Dwa wiatraki koźlaki znajdują się w Lesznie. Zaskakuje ich lokalizacja - obydwa stoją przy ul. Strumykowej, zabudowanej współczesnymi domami jednorodzinnymi. Jeden z wiatraków znajduje się na ogrodzonej prywatnej posesji; w miejsce to został przeniesiony ok. stu lat temu z okolic Góry. Liczy ponad dwieście lat i zachował się podobno z całym wyposażeniem. Jest wyremontowany i nazwany imieniem jego ostatniego właściciela, młynarza Antoniego Prałata. 






Drugiego koźlaka przeniesiono - mniej więcej w tym samym czasie - z pierwotnego miejsca koło dawnej rzeźni i postawiono niemal po sąsiedzku, jakieś sto metrów dalej. Stoi na zapuszczonej, zarośniętej chaszczami działce. Prowizoryczne ogrodzenie z drucianej siatki bez trudu daje się pokonać, dzięki czemu można podejść do budowli i obejść ją z bliska. Co więcej - drewniane drzwi wiatraka są otwarte na oścież, ukazując zdewastowane wnętrze z zachowanymi fragmentami oryginalnego wyposażenia. Wiadomo, że ów koźlak liczy sobie trochę więcej lat niż Antoni, choć nigdzie nie podaje się dokładnej daty jego wybudowania. Na jednym z elementów drewnianej konstrukcji widnieje liczba 1705 - czyżby oznaczała ona rok budowy? Wiatrak ten był czynny aż do 1986 r., prowadzony przez młynarza Kazimierza Kasprzyckiego. W chwili obecnej stanowi prawdopodobnie własność prywatną.













Zainteresowanych bardziej wyczerpującymi informacjami na temat dawnych wiatraków w ogóle, a wielkopolskich w szczególności, odsyłam do artykułu pt.  "Szlak wiatraczny w Wielkopolsce..."



1 komentarz:

  1. Kazimierz Kasprzycki, to mój dziadek. Dzierżawił i dbał o ten wiatrak dopóki mu zdrowia starczyło. Przykre, że właściciel o niego nie dbał. Czytałam jednak w wiadomościach leszczyńskich, że ma być wyremontowany i przeniesiony. Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń